Hejcia
Wczoraj wieczorem nie mogłam napisać posta więc dziś z samego rana muszę. Wczorajszy dzień był taki inny. Z Tyną najpierw ja ( bo myślałam że ona już jest ) potem ona przyszłyśmy do Pyśki, przeglądając na jej kompie Besty Tyna bawiła się starym aparatem, nie miał on kliszy ale flesz jeszcze działał, bawiła się i bawiła i mi w oko tym światełkiem poświeciła. Aż takie niebieskie widziałam. Potem poszłyśmy się spytać mojej cioci czy możemy popilnować 2 miesięcznej Julki. I tak chodziłyśmy po drodze. Dziula pojechała po świeczki do kapliczki. Gdy przywiozła to już wszystkie 4 chodziłyśmy po drodze. Aż tu nagle zaczęło grzmieć, mi Tyna powiedziała żebym poszła do domu bo mam najdalej. Gdy poszłam do domu i minęła burza chciałam wyjść na dwór ale zauważyłam że idzie kolejna. Potem już wyszłam zaśpiewaliśmy w kapliczce skoczyłyśmy do Dziuli zjadłyśmy gofra i szła kolejna burza więc poszłam do domu. I tak minął ten dzień nawet zabawny przez ten aparat < heheh>
Do napisania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz